Bez architektury nie istniejemy - Jan Kanty Pawluśkiewicz w wywiadzie dla Portalu W-A.pl

Specjalnie dla Portalu W-A.PL rozmowa z Janem Kantym Pawluśkiewiczem

05-08-2010  Autor: red. Małgorzata Dziubina, fot. Kazimierz Kwasek   Źródło: W-A.pl   Kategoria: Podziel się Archi-Pasją

''Architektura jest potężnym światem. Imperium przeróżnych funkcji, szczególnych projektów. Architekturze podporządkowuje się ogromne przestrzenie. I wszystko to przecież nie tylko dla parady...''. Specjalnie dla Portalu W-A.pl rozmowa z Janem Kantym Pawluśkiewiczem.

Jak Pan definiuje architekturę?

Architektura to świat. Świat zdumiewający, historyczny, teraźniejszy i przyszły.  Świat wykreowany przez ludzi aroganckich, ale równocześnie ludzi- humanistów bardzo często z głębokim pochyleniem nad projektowaniem miejsc w których człowiek przebywa lub zmuszony jest przebywać (wyłączam tu piękno którego nie znam- piękno wnętrz więziennych). Zarówno architektura mieszkaniowa jak i sakralna są ważne. W jednej człowiek przebywa dłużej, druga służy, ażeby stan duchowości został właściwie ogarnięty przez tego, który łaknie takich wzruszeń.

Jaką rolę architektura ogrywa w Pana życiu?

Jest istotna. Uczestniczę i śledzę współczesne trendy. Może nie w takim stopniu w jakim bym sobie życzył, ale interesuję się także architekturą historyczną. Większość naszego świata w którym przebywamy poświęcając czas na różne zajęcia jest dotknięty ręką architekta. Począwszy od maleńkich wnętrz, po wnętrza ogromne, poprzez industrial, a skończywszy na miejscach, gdzie odradzamy się duchowo, fizycznie, biologicznie. Nie sądzę, więc żebym był osamotniony w myśli, że- „bez architektury nie istniejemy”. W zależności od indywidualnych predyspozycji, wrażliwości na otaczającą nas sytuację, jej piękno i brzydotę, poddawani jesteśmy restrykcjom wyobraźni architekta. Przebywając w architekturze źle zaprojektowanej odczuwamy dyskomfort psychiczny z którego nie do końca zdajemy sobie sprawę.

Dyskomfort związany z odbiorem?

Właśnie. Oglądając z zewnątrz wybitną twórczość chociażby Franka Gehry poddawani jesteśmy jakiejś presji dlatego, że nie zawsze jesteśmy przygotowani na odbiór takiej architektury. Wydaje mi się, że w miarę możliwości należałoby odbierać architekturę świadomie, ponieważ jest to niezbędne do poszerzania naszej wrażliwości plastycznej i duchowej.

Projekt pani Krystyny Łyczakowskiej „Architekt poza architekturą” skupia ludzi nie związanych z branżą architektoniczną na co dzień. To dobry pomysł, by reaktywować swego rodzaju uśpioną architekturę?

Wspaniała idea. Hasło które ma w tytule architekturę od razu wśród zapraszanych architektów poza architekturą w sposób natychmiastowy przywołuje to, z czym byliśmy związani przez lata studiów i z czym na co dzień chcąc nie chcąc obcujemy. Myślę , że ktoś, kto studiował architekturę nigdy nie pozbędzie się tych doświadczeń.

Dlaczego?

Ponieważ według mnie architektura jest jednym z najwspanialszych kierunków. Otwiera u młodych ludzi wrażliwość do tego stopnia, co widać na przykładzie projektu „architekt poza architekturą” , że od architektury nie odchodzimy nigdy. Studia architektoniczne i zainteresowanie architekturą umożliwiają nam wykonywanie pewnych rzeczy, oraz pewnego zmienionego zawodu, który też w jakiś sposób dojrzewał podczas studiów. A więc po architekturze możemy zajmować się rzeźbą, malarstwem, grafiką, liternictwem, akwarelami, rysunkiem, czyli różnego rodzaju plastyką, która jest studiowana. Możemy też dzięki tym studiom być znajomymi wielkich architektów, których dzieła pozostały. Poruszamy się ze świadomością znajomości alfabetu; co było kiedyś nowością, zjawiskiem, jak dalece współczesne projekty bazują na tych historycznych. Poza architekturą, którą się studiuje i dziedzinami pokrewnymi, można zajmować się zgoła innymi rzeczami, dalece zanurzonymi w humanistycznych naukach. Przykład pana Mrożka, naszego dramaturga i pisarza. Studiując architekturę mógł łączyć ze sobą różne talenty i równocześnie je rozwijać.

Jan Kanty Pawluśkiewicz, fot. W-A.pl / po kliknięciu powiększenie

Architektura równa się humanizm?

Tak. Twórcy architektoniczni bardzo korespondują z humanizmem.

Z tego co Pan powiedział nasuwa się wniosek, że architekt pomimo, iż poza architekturą zawsze architektem pozostanie…

Zawsze. Architekturę noszę ciepło w pamięci i wystawa w SARP-ie jest okazją do zrewidowania tego, że niezależnie od codziennej działalności jednak architektury dotykam poprzez projekty ścian, rzeczy dotyczących scenografii, wnętrz, obrazy.  Jednym słowem od architektury czy bym chciał czy nie, nie odejdę, bo jest ona nie tylko zawodem, ale też rodzajem charakteru i budowy filozoficznej, psychicznej człowieka, takiej, której wrażliwość na plastykę pozostaje do końca.

A współczesna architektura zachwyca?

Z jednej strony owszem, z drugiej przeraża. Zachwyca, dlatego, że powstają absolutnie nowe, zjawiskowe formy rzeźbiarskie, czyli wysoce artystyczne podejście do obiektów architektonicznych. To mnie fascynuje.  W ubiegłym roku miałem możliwość ujrzenia słynnego Experience Music Project w Seattle Franka Gehry. Skala tego budynku i podobnych przedsięwzięć przekracza skalę ludzką. Rodzajowi brutalności i arogancji musi towarzyszyć (tak sobie wyobrażam projektowanie architektoniczne) liryczne porozumienie z odbiorcą tej architektury. Budynek ma nie tylko zachwycać nas- widzów wielką, rzeźbiarską formą, ale i opiekować się nami, ażeby wnętrze do którego wchodzimy było przyjazne, a w wypadku architektury sakralnej nastrajało duchowo. Zdumiewają mnie projekty Zahy Hadid, czy Libeskinda. Jednocześnie jest coś, co powoduje rodzaj pewności, że architektura to cierpliwość i liryka, o której mówiłem, a także w miarę powolny rodzaj kreacji, ażeby zbyt pośpiesznie wchodząc w awangardowe pomysły nie być świadkami podobnej makabry, którą zgotował niegdyś  Le Corbusier wieżowcem w Marsylii.

Tworzy Pan obrazy techniką nazywaną żel- artem. Dlaczego żel- art?

Z przypadku jak wiele rzeczy.
Pewnego dnia odkryłem w ofercie sklepów artykułów piśmienniczych żelowe długopisy. Na początku stosowałem je bardzo powoli, potem nabrało to dużej dynamiki.

W jakiś sposób żel- art wydaje się wyjątkowy, inny…

Opanowując żel- art możemy kreować świat dziwny, a przy okazji stosować niezamierzone sztuczki plastyczne. Żel stwarza możliwości kreacji dynamicznej, przez co pojawiają się pozory trzeciego wymiaru… Zachęcając do stosowania tej techniki namawiam do precyzji, dyscypliny i wytrwałości.

Z tym bywa różnie…

To konieczne wytyczne.
Błędy na początku są nieuniknione. I potem, kiedy już się nieco wdrożymy nie jest łatwo, za to efekty bywają nad podziw zaskakujące.

Żel-art jest czasochłonny?

Bardzo!

Ile czasu potrzeba, aby stworzyć obraz?

Około trzech miesięcy… W zależności od pomysłu.

Co Pana inspiruje?

Dziesiątki rzeczy.  Przede wszystkim czas i zmiany jakie nieustannie zachodzą. Poza tym sam żel- art, który prowadzi mnie do ścieżek dalekowschodnich.

Posiada pan życiowe motto?

Mam, ale nie jest mojego autorstwa.

Liczyłam się z tym…

Kiedy wykańczałem dom i byłem zmęczony tym, że tak długo to trwa, zrezygnowany zwierzyłem się stróżowi, że to się chyba nigdy nie skończy i wtedy usłyszałem maksymę, którą przyswajam zawsze w chwilach niepewności. „Panie, jak się coś zacznie to i się skończy”.

I co? Skończyło się?

Skończyło. Po półtora roku.

Stróż więc miał racje…

Miał.

Nasz Portal odwiedza wielu młodych ludzi. Mógłby Pan powiedzieć wszystkim, którzy są w drodze do spełnienia różnego rodzaju marzeń związanych z karierą i nie tylko jak odnieść sukces w życiu?

Nie ma takiej koncepcji. ponieważ to ulotna sprawa. Ja sam nie posiadam stu procentowej pewności, że sukces odniosłem. Jest jednak coś, co bardzo pomaga w osiąganiu zamierzonych planów.

Co takiego?

Nie obawianie się porażek. Nawet jeśli czemuś poświęcimy dużo czasu i skończy się to niepowodzeniem, to i tak coś zyskujemy, czegoś się uczymy, bo każda katastrofa jest bardzo trudnym sukcesem. Z wielkiego sukcesu można się dość szybko przewrócić, a z katastrofy podnieść. To, że po upadku powstaniemy jest prawie pewne. Myśl ta nastraja w znacznym stopniu optymizmem...

Zdecydowanie. Mam jeszcze jedno pytanie. Pewnie zwrócił Pan uwagę, że oprócz galerii i biura krakowskiego Stowarzyszenia Architektów Polskich mieści się tu także księgarnia…

Oczywiście- jest imponująca. To idealne miejsce, wprost stworzone do tego typu przedsięwzięcia.
Zgromadzone u Państwa książki, ich ilość i zapakowanie w stylowe szafy od razu wzbudzają szacunek.

Cieszy nas to…
Architektura jest potężnym światem. Imperium przeróżnych funkcji, szczególnych projektów. Architekturze podporządkowuje się ogromne przestrzenie. I wszystko to przecież nie tylko dla parady…

Racja. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Wywiad przeprowadziła Małgorzata Dziubina

Jan Kanty Pawluśkiewicz, fot. W-A.pl / po kliknięciu powiększenie

Jan Kanty Pawluśkiewicz, fot. W-A.pl / po kliknięciu powiększenie

Jan Kanty Pawluśkiewicz, fot. W-A.pl / po kliknięciu powiększenie

Jan Kanty Pawluśkiewicz, fot. W-A.pl / po kliknięciu powiększenie

Jan Kanty Pawluśkiewicz i jego ŻEL-ART na wystawie w SARP w Krakowie, fot. W-A.pl / po kliknięciu powiększenie

Jan Kanty Pawluśkiewicz i jego ŻEL-ART na wystawie w SARP w Krakowie, fot. W-A.pl / po kliknięciu powiększenie

 
 
Copyright by W-A.pl 2007, e-mail: admin@w-a.pl      W-A.pl      www.wydział-architektury.com